Sezon na pasiece zakończymy zdjęciem, z jego początku.
Dawnym zwyczajem na pasieczysku (gdzie mają pierwszy pożytek, ale i tu zimują) zakopaliśmy worek złotych monet. No, może nie worek. I te złote, to też pomińmy milczeniem. Zakopaliśmy w rogach to i owo, bo jak wierzyli prapszczelarze, miało to chronić pszczoły od złego, a pszczelarzowi przynieść bogactwo miodu.
Pszczoły nam się roiły jak nigdy, dały nam ostro w kość swoimi kaprysami i nieszablonowym podejściem do książkowych mądrości, że tak to ujmę, miały utarte prawdy i wypracowywane latami przez pszczelarską brać schematy głęboko za ostatnim tergitem. Ale co najważniejsze – są zdrowe i wygląda na to, że powinny dobrze zazimować, choć to ocenimy za pół roku. Nie były też nazbyt głodne, choć wielu pszczelarzy musiało karmić pszczoły stojące w łanach gryki czy pod kwitnącymi lipami. Taki to był rok, kompletnie nie na miód. Niektórzy nie kręcili w nim miodu ani razu. Ostatnim pożytkiem był wrzos, więc po nim mogliśmy policzyć, jak nam poszło w tym ciężkim roku. Nasze pasiaki ???przytargały średnio dwadzieścia pięć kilogramów miodu na każdy ul, za co im dziękujemy ?
M.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.